View Categories

Skąd bierze się mój lęk i dlaczego czasem „nie ma powodu”?

Ciało reaguje ściskiem w żołądku, przyspieszonym sercem, napięciem, a rozum powtarza: „Przecież nic się nie dzieje”. To nie znaczy, że z Tobą jest coś „nie tak”, tylko że Twój układ nerwowy działa jak bardzo czuły czujnik dymu. Ten tekst pomoże Ci zrozumieć, skąd bierze się lęk „bez powodu” i co zrobić, gdy logika przegrywa z reakcją ciała.

Z pozoru zwykła sytuacja – telefon, wyjazd, rozmowa – a w środku nagle fala lęku, jakby za rogiem czekało realne zagrożenie. Możesz wtedy czuć bezsilność, wstyd, złość na siebie. Zobacz, co tak naprawdę widzi Twój układ nerwowy i dlaczego potrzebuje bardziej zrozumienia niż kolejnego „uspokój się, przecież nic się nie dzieje”.

Lęk jako sygnał, a nie wada charakteru

Lęk sam w sobie nie jest chorobą ani „słabością”. To mechanizm ochronny, który ma Cię ostrzegać przed niebezpieczeństwem. Gdy jedziesz autem i ktoś nagle zahamuje przed Tobą, to dobrze, że serce przyspiesza, mięśnie się napinają, oddech staje się płytszy. To organizm mobilizuje się do działania.

Problem zaczyna się wtedy, kiedy ten wewnętrzny alarm włącza się zbyt często albo zbyt mocno, w sytuacjach, które obiektywnie nie są zagrożeniem. Siedzisz w domu, niby nic się nie dzieje, a ciało zachowuje się tak, jakby zaraz miało wydarzyć się coś strasznego. Pojawia się „bez powodu” kołatanie serca, ucisk w klatce, trudność w złapaniu oddechu, natrętne myśli. Rozum mówi: „Przecież wszystko jest dobrze”, a organizm reaguje jak na sygnał alarmowy.

To doświadczenie jest bardzo częste i bardzo ludzkie. Wcale nie znaczy, że „wariujesz” ani że „nie panujesz nad sobą”. Raczej pokazuje, że Twój układ nerwowy działa według zapisanych wcześniej wzorców, które nieraz powstały dawno temu.

Mózg jak czujnik dymu – dlaczego woli „dmuchać na zimne”

Dobrą metaforą jest czujnik dymu w domu. Jego zadaniem jest reagować szybko na ewentualny pożar. Lepiej, żeby włączył się kilka razy „na wyrost” przy dymie z patelni, niż żeby raz zignorował prawdziwy ogień. Twój mózg działa podobnie. Jeżeli kiedyś naprawdę było groźnie – emocjonalnie lub fizycznie – potrafi ustawić próg alarmu bardzo nisko.

To może być osobiste doświadczenie: trudne dzieciństwo, przemoc, przewlekła krytyka, życie w napięciu. Może to być długotrwały stres w pracy czy w relacji, poczucie, że ciągle „musisz być gotowy”, cały czas czujny. Organizm uczy się wtedy, że „lepiej reagować za wcześnie niż za późno”. I reaguje. Nawet gdy dziś obiektywnie nic złego się nie dzieje.

Z perspektywy logiki wygląda to jak lęk „bez powodu”. Z perspektywy układu nerwowego – jak próba ochrony, oparta na tym, co już kiedyś przeżyłeś. Mózg nie analizuje szczegółów, on kojarzy: podobne napięcie, podobny ton głosu, podobny rodzaj samotności, podobny ucisk w ciele. I dla bezpieczeństwa włącza syrenę.

Dawne emocje, które nigdy nie miały szansy się domknąć

Wiele osób nosi w sobie emocje, które nigdy nie zostały nazwane, wypowiedziane ani przeżyte do końca. Dziecko, które musiało „być dzielne”, nie miało się komu poskarżyć, że się boi. Nastolatek, który wyszedł z trudnej sytuacji, usłyszał tylko: „ważne, że już po wszystkim, nie ma co wracać”. Dorosły w kryzysie często słyszy: „trzymaj się, dasz radę”.

Na zewnątrz życie toczy się dalej. W środku coś zostaje: niewypłakany żal, niewyrażony strach, wstyd, poczucie winy, bezradność. To tak, jakby w psychice pozostały niedomknięte sceny, które co jakiś czas próbują dopomnieć się o uwagę. Nie wprost, nie słowami, tylko objawami: przyspieszonym tętnem, napiętym brzuchem, nagłą falą lęku, poczuciem, że „zaraz coś się stanie”.

Kiedy mówisz: „boję się, a nie wiem, dlaczego”, bardzo często oznacza to, że powód istnieje, tylko nie jest teraz dostępny na poziomie zwykłej, codziennej świadomości. Część Twojej historii nadal żyje w tle – w ciele, w podświadomych skojarzeniach, w sposobie, w jaki patrzysz na siebie i ludzi.

Lęk zapisany w ciele

Lęk to nie tylko myśl „coś pójdzie źle”. To cały zestaw reakcji w ciele. Mięśnie napinają się tak, jakbyś miał za chwilę uciekać albo walczyć. Oddech przyspiesza, żeby natlenić organizm. Żołądek „zaciska się”, bo trawienie nie jest w tej chwili priorytetem. Gdy takie reakcje utrzymują się długo, ciało zaczyna chorować w swój sposób.

Z czasem możesz zauważyć, że pewne objawy pojawiają się w podobnych sytuacjach, chociaż „na głowę” nic konkretnego się nie wydarza. Samo wejście do sklepu, jazda tramwajem, rozmowa z przełożonym, cisza wieczorem po całym dniu – to mogą być momenty, w których organizm, nauczony wieloletnim stresem, „z góry zakłada”, że będzie trudno. I reaguje napięciem, zanim zdążysz pomyśleć.

Stąd bierze się wiele dolegliwości o podłożu psychosomatycznym. Ciało staje się sceną, na której rozgrywają się niewypowiedziane emocje. Boli brzuch, ściska w klatce, kręci się w głowie, pojawia się bezsenność. Z medycznego punktu widzenia wszystko może wyglądać „w normie”, ale Ty wiesz, że coś jest nie tak. To nie znaczy, że sobie wymyślasz. To znaczy, że organizm w ten sposób mówi o przeciążeniu systemu.

Dlaczego rozum nie nadąża za reakcją ciała

Wiele osób próbuje lęk uciszyć argumentami: „przecież nic złego się nie dzieje”, „inni nie mają z tym problemu”, „muszę przestać się wygłupiać”. To zrozumiałe, bo chcemy sobie poradzić. Problem w tym, że część odpowiedzialna za lęk i reakcję alarmową działa szybciej i głębiej niż logiczne myślenie.

Najpierw ciało, potem myśl. Najpierw błyskawiczne odczytanie sygnałów przez układ nerwowy, dopiero potem historia, którą na to nakładamy. Dlatego tak często słyszysz od kogoś lub mówisz sam do siebie: „wiem, że to irracjonalne, ale…” – i zaraz potem opisujesz bardzo realne objawy.

To, że nie znasz powodu, nie znaczy, że go nie ma. Czasem przyczyna leży w dawnym doświadczeniu. Czasem w wielomiesięcznym życiu na wysokich obrotach. Czasem w długotrwałym poczuciu samotności. Czasem w kilku rzeczach naraz. Lęk po prostu sygnalizuje, że system jest przeciążony. A że robi to w sposób mało precyzyjny, to inna sprawa.

Kiedy lęk „bez powodu” zaczyna rządzić życiem

Lęk sam w sobie nie jest wrogiem. Staje się problemem wtedy, gdy zaczyna decydować o Twoim życiu bardziej niż Ty. Zaczynasz unikać miejsc, sytuacji, ludzi. Zwlekasz z decyzjami, bo boisz się konsekwencji. Nie śpisz, bo w głowie krążą czarne scenariusze. Ciało coraz częściej wysyła sygnały alarmowe, a Ty coraz mniej wierzysz w to, że możesz nad tym zapanować.

To moment, w którym – oprócz badań lekarskich, jeśli są potrzebne – warto przyjrzeć się bliżej emocjonalnemu źródłu lęku. Samo uspokajanie się słowami bywa za słabe. Potrzebna jest praca, która sięga głębiej: do sposobu, w jaki patrzysz na siebie, na świat, na swoje możliwości, do dawnych historii, które nadal „trzymają” układ nerwowy w trybie czujności.

Jak można pracować z lękiem, gdy „nie wiem, skąd się bierze”

Istnieje wiele ścieżek pracy z lękiem: psychoterapia rozmową, praca z ciałem, trening uważności, techniki oddechowe, w niektórych przypadkach także pomoc farmakologiczna. Hipnoterapia jest jedną z metod, która może w tym procesie wesprzeć, szczególnie wtedy, gdy widzisz, że samą logiką nie jesteś w stanie „dogonić” reakcji swojego ciała.

Stan hipnozy pomaga skupić uwagę do wewnątrz, na odczuciach i obrazach. Nie po to, by na siłę „wydobywać” traumy, ale by w bezpiecznych warunkach zobaczyć, co tak naprawdę stoi za lękiem: jakich emocji dotąd nie było wolno czuć, jakich potrzeb nie dało się wypowiedzieć, jakie przekonania o sobie działają w tle. To, co często jest w codziennym biegu niewidoczne, w takim stanie potrafi stać się trochę bardziej uchwytne i zrozumiałe.

Jednocześnie to nie Ty musisz decydować, jaką metodą pracować. Twoim zadaniem jest szczera rozmowa o tym, jak lęk wygląda, od kiedy trwa, jakie masz objawy i co dotąd próbowałeś. Doświadczony terapeuta – czy pracujący z hipnozą, czy inną metodą – dopiero na tej podstawie może odpowiedzialnie zaproponować kierunek pracy albo powiedzieć, że na tym etapie lepsza będzie inna forma pomocy.

Co możesz zabrać dla siebie z tej perspektywy

Jeśli masz poczucie, że Twój lęk pojawia się „bez powodu”, pierwszym krokiem może być zmiana pytania. Zamiast: „dlaczego ja tak dziwnie reaguję”, spróbuj: „co moje ciało i psychika próbują mi w ten sposób powiedzieć”. Za „bez powodu” bardzo często stoją dawne historie, wieloletni stres, niewypowiedziane emocje, które szukają ujścia.

Lęk nie musi być wyrokiem. Może stać się sygnałem, że przyszedł czas, by z większą czułością przyjrzeć się sobie, swoim granicom, swojej historii. W tym procesie nie musisz być sam. Rolą terapeuty jest pomóc Ci zrozumieć, skąd bierze się ten wewnętrzny alarm, i krok po kroku nauczyć Twoje ciało i umysł, że nie zawsze trzeba mieć rękę na przycisku „uwaga, zagrożenie”. Decyzja o tym, jaką drogą to zrobicie, powinna zapadać spokojnie, w rozmowie, z szacunkiem do Twojego tempa i doświadczenia.

Przewijanie do góry