Co zrobić, gdy wiem, czego chcę, a wciąż odkładam pierwszy krok?
Możesz mieć bardzo jasną wizję zmiany: inną pracę, zadbanie o zdrowie, rozpoczęcie terapii, zakończenie relacji. A mimo to mija tydzień, miesiąc, rok – a Ty wciąż stoisz na starcie.
Ten tekst porządkuje, co dzieje się w ciele i psychice, gdy „głowa jest gotowa”, a reszta się cofa, oraz pokazuje, jak krok po kroku wyjść z utknięcia.
Masz numer do specjalisty, wiesz, jakiego maila napisać, potrafisz wymienić wszystkie powody, dla których zmiana jest potrzebna – i jednocześnie ciągle mówisz sobie: „jeszcze nie dziś”. Odkładanie nie musi oznaczać lenistwa; często jest sposobem, w jaki jakaś Twoja część próbuje Cię chronić. W artykule przyglądamy się temu mechanizmowi z bliska i szukamy takich pierwszych kroków, które ciało naprawdę jest w stanie unieść.
Dlaczego samo „wiedzieć czego chcę” nie wystarcza
Rozpoznanie, czego się chce, to ważny etap – ale dopiero początek procesu zmiany. Głowa może mówić: „zrób to”, a ciało i emocje reagują zupełnie inaczej. To dlatego ktoś może godzinami analizować swoje życie, czytać poradniki, słuchać podcastów, zapisywać cele w notesie, a w praktyce nie wysyła jednego maila czy nie wykonuje jednego telefonu. To nie jest zwykły brak konsekwencji, tylko wyraz napięcia pomiędzy różnymi częściami twojego doświadczenia.
Jedna część ciebie widzi wyraźnie, że zmiana jest potrzebna, a nawet konieczna. Druga – często mniej świadoma – widzi w tej zmianie zagrożenie: dla bezpieczeństwa finansowego, dla obrazu siebie, dla relacji, dla utartych rytuałów. Odkładanie bywa wtedy formą kompromisu. Na zewnątrz mówisz: „tak, tak, wiem, muszę coś z tym zrobić”, a wewnątrz zatrzymujesz się tuż przed linią startu, bo coś w tobie nie ma jeszcze zgody, żeby tę linię przekroczyć.
Zamiast interpretować to wyłącznie jako słabość charakteru, warto potraktować odkładanie jak informację: jaka część mnie czuje się zagrożona, kiedy myślę o pierwszym kroku. To pytanie otwiera przestrzeń do rozmowy ze sobą, zamiast kolejnego wewnętrznego „kazania”.
Co dzieje się w ciele i emocjach, gdy zbliża się pierwszy krok
Często dopiero wtedy, gdy realnie zbliżasz się do działania – masz przed sobą klawiaturę, telefon, formularz, drzwi do gabinetu – ciało zaczyna reagować wyraźniej. Może pojawić się napięcie w żołądku, ścisk w gardle, przyspieszone bicie serca, nagłe zmęczenie, senność, chęć zrobienia „czegokolwiek innego”: sprzątania, przewijania telefonu, przygotowywania jedzenia.
Emocjonalnie towarzyszy temu cała mieszanka: lęk przed oceną, wstyd, że „to w ogóle jest dla mnie problem”, złość na siebie, smutek po tym, co trzeba będzie zostawić. Układ nerwowy działa tu bardzo logicznie: jeśli widzi w czymś potencjalne zagrożenie, uruchamia strategię unikania. Paradoks polega na tym, że tym zagrożeniem bywa nie tylko coś obiektywnie trudnego, ale także sama zmiana – nawet jeśli jest na lepsze.
Kiedy spojrzeć na to z tej perspektywy, odkładanie przestaje być wyłącznie „fanaberią” czy „lenistwem”, a staje się sposobem, w jaki ciało próbuje cię chronić przed czymś, czego jeszcze nie do końca rozumiesz lub co wydaje się zbyt duże. Zmiana zaczyna być możliwa wtedy, gdy zamiast walczyć z tym mechanizmem, zaczniesz go rozumieć.
Różnica między gotowością „w głowie” a gotowością realną
W głowie możesz powtarzać: „jestem w stu procentach zdecydowana”, „już wiem, że chcę odejść”, „na pewno chcę to zacząć”. To ważne. Ale gotowość realna uwzględnia także twoje zasoby: czas, energię, wsparcie, sytuację życiową, stan zdrowia. Jeśli brakuje kilku kluczowych elementów, każde działanie będzie wymagało proporcjonalnie większego wysiłku, a odkładanie będzie pojawiać się częściej.
Czasem pierwszy krok jest odkładany nie dlatego, że nie jesteś zdecydowany, ale dlatego, że próbujesz zacząć od zbyt dużego fragmentu. Na przykład zamiast „zadzwonię do terapeuty” możesz potrzebować najpierw „sprawdzę trzy strony internetowe”, „zapiszę na kartce pytania, które chcę zadać”, „wyślę jedno krótkie zapytanie mailem”. Różnicę czuć w ciele: przy zbyt dużym kroku ciało się spina, przy kroku do udźwignięcia – często lekko się rozluźnia.
Gotowość to więc nie tylko decyzja, ale także przygotowanie gruntu: uporządkowanie kilku praktycznych spraw, zadbanie o odrobinę przestrzeni w kalendarzu, czasem rozmowa z kimś bliskim. To nie są wymówki. To są elementy, które mogą sprawić, że pierwszy krok nie będzie skokiem nad przepaścią, ale przejściem po stabilnym kamieniu.
Jak hipnoterapia może wspierać wyjście z utknięcia
Hipnoterapia nie polega na „zaprogramowaniu” cię tak, żebyś od jutra działał bez wahania. Raczej pomaga dotrzeć do tych części ciebie, które zatrzymują ruch, i zrozumieć, czego one tak naprawdę się boją. W stanie hipnotycznym łatwiej jest przyjrzeć się swoim wewnętrznym obrazom zmiany: co widzisz, kiedy myślisz o nowym kroku, jak wygląda twoja przyszłość w wyobraźni, gdzie pojawiają się napięcia, a gdzie pojawia się oddech ulgi.
W pracy terapeutycznej często okazuje się, że u źródeł odkładania jest na przykład dawne doświadczenie porażki, ośmieszenia, odrzucenia, nadmiernej odpowiedzialności czy krytyki. Dopóki ta część historii jest nieuświadomiona, organizm działa według prostego schematu: „lepiej nie ryzykować, bo znów będzie jak wtedy”. Hipnoterapia może pomóc stopniowo zmieniać znaczenie tych dawnych doświadczeń, tak aby przestały automatycznie blokować każdy ruch do przodu.
Drugim obszarem pracy jest budowanie w wyobraźni doświadczenia „ja w ruchu”: widzenia siebie, jak wykonujesz realne, małe kroki, czujesz napięcie, ale również satysfakcję, że coś się zmienia. Układ nerwowy uczy się wtedy, że działanie może być trudne, ale nie musi być niszczące. Takie „próby generalne” w bezpiecznych warunkach ułatwiają później działanie w codzienności.
Małe kroki, które naprawdę coś zmieniają
W kontekście odkładania pierwszy krok rzadko jest spektakularny. Częściej jest czymś bardzo konkretnym i niepozornym, na przykład: otwarciem przeglądarki i wpisaniem hasła, przygotowaniem kartki z pytaniami, ułożeniem dokumentów, napisaniem trzech zdań maila, zadzwonieniem i umówieniem jednej konsultacji zamiast od razu „całego procesu”.
Ważne jest, aby zauważać takie małe ruchy jako realną zmianę, a nie mówić sobie: „to nic takiego”. Dla układu nerwowego to sygnał: „potrafię się ruszyć, nie rozsypuję się, gdy coś zmieniam”. Jeśli będziesz regularnie wzmacniać uwagę na tych drobnych krokach, zamiast wyłącznie krytykować się za to, czego jeszcze nie zrobiłaś lub nie zrobiłeś, poczucie sprawczości będzie rosło.
Nie chodzi o to, by nigdy już niczego nie odkładać, ale by coraz częściej doświadczać sytuacji, w których robisz coś mimo napięcia. Z czasem to doświadczenie zaczyna się zapisywać w tobie równie mocno jak wcześniejsze doświadczenia unikania. To właśnie z takich powtarzanych, drobnych gestów składa się realna zmiana.
Kiedy warto poszukać dodatkowego wsparcia
Jeśli odkładanie dotyczy rzeczy drobnych, a ty mimo wszystko co jakiś czas robisz krok do przodu – to naturalna część ludzkiego funkcjonowania. Warto jednak poszukać wsparcia, gdy widzisz, że od dłuższego czasu nie jesteś w stanie podjąć działań w sprawach kluczowych: zdrowia, bezpieczeństwa, przemocy, uzależnienia, ważnych decyzji życiowych. Szczególnie jeśli towarzyszą temu objawy depresji, silnego lęku, przewlekłej bezsenności, myśli rezygnacyjnych.
Rozmowa ze specjalistą nie odbiera ci odpowiedzialności za własne życie. Przeciwnie – pomaga ją wziąć w sposób, który jest adekwatny do twoich aktualnych zasobów, a nie do wyobrażenia o tym, jak „powinieneś” czy „powinnaś” działać. Czasem już samo wypowiedzenie na głos tego, od jak dawna odkładasz pierwszy krok, bywa przełomem i początkiem zmiany.
Odpowiadając wprost na pytanie z tytułu: kiedy wiesz, czego chcesz, a mimo to wciąż odkładasz pierwszy krok, nie oznacza to, że coś jest z tobą nie tak. Oznacza raczej, że jakaś część ciebie potrzebuje więcej zrozumienia, bezpieczeństwa i wsparcia, zanim zgodzi się na ruch. Zmiana staje się możliwa, gdy zamiast zmuszać się do działania, zaczniesz ze sobą współpracować – krok po kroku, z uważnością na to, co czujesz, i z gotowością, by w razie potrzeby skorzystać z czyjejś pomocy.
