Czy zostać czy odejść po zdradzie? Jak podjąć decyzję w zgodzie ze sobą?
Po zdradzie bardzo często pojawia się jedno, dręczące pytanie: „Co teraz? Zostać czy odejść?”. Z zewnątrz może wyglądać to tak, jakbyś normalnie funkcjonowała – praca, dom, dzieci, obowiązki. W środku toczy się jednak nieustanna debata: jednego dnia widzisz sens, by ratować związek, drugiego masz ochotę spakować jego rzeczy i zamknąć drzwi na zawsze. Ten artykuł jest dla Ciebie, jeśli tkwisz między tymi dwoma światami i czujesz, że najtrudniej jest usłyszeć… samą siebie.
Nie znajdziesz tu gotowej odpowiedzi, co „powinnaś” zrobić. Zobaczysz natomiast, dlaczego to pytanie tak bardzo boli, skąd biorą się głosy ciągnące Cię w różne strony i dlaczego presja „muszę wreszcie zdecydować” często tylko pogłębia chaos. Pokażę Ci, czym różni się decyzja podjęta z lęku od decyzji podjętej w kontakcie ze sobą – ze swoimi wartościami, granicami i potrzebami. Zobaczysz też, jak praca z podświadomością, w tym hipnoterapia, może pomóc Ci dotrzeć do miejsca, w którym decyzja staje się bardziej Twoja, a mniej „dla innych”.
Dlaczego to pytanie tak bardzo boli?
Kiedy dowiadujesz się o zdradzie, pęka nie tylko zaufanie do partnera. Pęka też obraz rodziny, którą razem tworzyliście, wyobrażenia o przyszłości, poczucie bezpieczeństwa. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze presja decyzji: zostać czy odejść? W tle słychać głosy bliskich, komentarze z internetu, historie innych kobiet. Każdy ma swoją teorię. Ty masz swoje życie.
To pytanie jest tak bolesne, bo dotyka kilku bardzo wrażliwych miejsc naraz. Z jednej strony jest wierność temu, co było: wspólne lata, dzieci, wspomnienia, plany. Z drugiej – ból, złość, poczucie upokorzenia, utrata zaufania. Czasem pojawia się też lęk przed samotnością, przed finansami, przed tym, „co powiedzą inni”. Bywa, że czujesz, jakby cokolwiek zrobisz, ktoś i tak będzie niezadowolony: Ty, dzieci, rodzina, znajomi.
To nie jest zwykła decyzja „za” lub „przeciw”. To wybór między dwoma niełatwymi drogami. Każda niesie ze sobą stratę i zmianę. Nic dziwnego, że ciało zaciska się z napięcia, a myśli krążą w kółko. Ten stan zawieszenia może trwać miesiącami, a nawet latami, jeśli zabraknie miejsca na spokojne usłyszenie, czego naprawdę chcesz – pod warstwą lęku, wstydu i cudzych oczekiwań.
Głosy, które ciągną Cię w różne strony
Kiedy przyglądasz się sobie uważniej, możesz zauważyć, że w środku jest kilka różnych głosów naraz. Jest głos, który mówi: „Nie dam rady żyć dalej z kimś, kto mnie tak zranił”. Jest inny, który przypomina o dzieciach, kredycie, wspólnych latach: „Może powinnam spróbować jeszcze raz”. Czasem odzywa się wstyd: „Co ludzie powiedzą, jeśli odejdę?”, a czasem lęk: „Co jeśli już nikogo nie poznam?”.
Bywa też głos bardzo surowy, który ocenia Cię za każdą myśl: jeśli myślisz o odejściu – „egoistka, niszczysz rodzinę”, jeśli myślisz o zostaniu – „nie masz do siebie szacunku, dajesz się tak traktować”. W efekcie cokolwiek poczujesz, wydaje się „nie takie, jak trzeba”. Nie ma dobrego ruchu. Z czasem łatwo się w tym zgubić do tego stopnia, że tracisz kontakt z tym, co Ty naprawdę czujesz – poza tym, co „wypada”.
W pracy terapeutycznej ważnym krokiem jest w ogóle zauważyć te głosy. Nadać im imię, posłuchać, skąd mówią: z lęku, z dawnych doświadczeń, z rodzinnych przekazów, z troski o dzieci? Kiedy zaczynasz je rozróżniać, łatwiej poczuć, że w tym wszystkim jest też miejsce dla Ciebie – nie tylko jako żony, matki, „tej zdradzonej”, ale po prostu jako kobiety.
„Jak po zdradzie odbudować wiarę w siebie, zamiast wciąż szukać winy w sobie?”.
Decyzja z głowy, decyzja z lęku, decyzja z kontaktu ze sobą
Po zdradzie łatwo wpaść w pułapkę „decyzji z głowy” – bardzo logicznej, bardzo racjonalnej, ale zupełnie odklejonej od tego, jak naprawdę się czujesz. Możesz stworzyć listę „za” i „przeciw”, spędzić godziny na analizowaniu, co będzie „mądrzejsze”, a i tak budzić się w nocy z poczuciem, że cokolwiek wybierzesz, coś w środku protestuje.
Jest też decyzja z lęku: zostaję, bo boję się samotności, reakcji otoczenia, niepewności. Albo odwrotnie – odchodzę jak najszybciej, żeby tylko nie czuć bólu, wstydu, upokorzenia. W obu przypadkach chodzi bardziej o ucieczkę przed czymś niż o bycie w kontakcie ze sobą. Taka decyzja często wraca później w postaci wątpliwości: „czy nie pośpieszyłam się?”, „czy mogłam zawalczyć bardziej?”, „czy nie zostałam za długo?”.
Decyzja w zgodzie ze sobą nie oznacza, że nagle zniknie ból i lęk. Oznacza raczej, że obok nich pojawia się jasność: widzisz, dlaczego wybierasz właśnie tę drogę, jakie wartości są dla Ciebie najważniejsze, jakie granice nie mogą być dalej przekraczane. To jest decyzja, za którą stoisz nie tylko „na papierze”, ale też wewnętrznie. Tego nie da się wymusić ani przyspieszyć, ale można stworzyć warunki, by w ogóle usłyszeć swój głos.
Jak praca z podświadomością pomaga usłyszeć siebie wyraźniej
W hipnoterapii nie chodzi o to, by ktoś powiedział Ci: „powinnaś zostać” albo „powinnaś odejść”. To byłoby kolejne zewnętrzne oczekiwanie, które przykrywa Twój własny głos. Zamiast tego pracujemy nad tym, co dzieje się w środku, gdy tylko próbujesz pomyśleć o jakiejkolwiek decyzji.
W stanie pogłębionego, bezpiecznego skupienia możesz przyjrzeć się różnym scenariuszom: życiu, w którym zostajesz i kontynuujesz tę relację; życiu, w którym odchodzisz i układasz siebie na nowo; życiu, w którym najpierw robisz kilka pośrednich kroków (np. separacja, ograniczenie kontaktu, wyraźne nowe zasady). Nie po to, by wybrać „idealną opcję”, ale by poczuć, co naprawdę budzi w Tobie ulgę, a co dodatkowe napięcie.
Podświadomość często pokazuje w tej pracy coś, czego na co dzień nie chcesz widzieć: jak naprawdę się czujesz w obecności partnera, czego się boisz, jak duża jest jeszcze część Ciebie wierząca, że „on się zmieni”, jak bardzo trzymasz się nadziei, a jak bardzo realnych działań z jego strony. Dzięki temu zaczynasz bardziej rozumieć nie tylko jego, ale też siebie – swoje przywiązanie, lojalność, zmęczenie, granice.
Ta perspektywa nie podejmie decyzji za Ciebie. Ale sprawia, że przestajesz być dla siebie zagadką. A kiedy przestajesz się przed sobą ukrywać, decyzja, którą podejmiesz – jakkolwiek trudna – staje się bardziej Twoja.
Odnośnik do tekstu „Jak po zdradzie znów zaufać – sobie, ludziom i relacjom?”.
Co to znaczy podjąć decyzję „w zgodzie ze sobą”?
Decyzja w zgodzie ze sobą nie jest decyzją perfekcyjną. Nie gwarantuje, że nigdy nie pojawią się wątpliwości ani trudne emocje. Raczej pozwala Ci powiedzieć: „wybrałam tak, jak umiałam najlepiej w tamtym momencie, mając kontakt z tym, co dla mnie naprawdę ważne”.
W praktyce oznacza to kilka rzeczy. Po pierwsze – że widzisz jasno, na co się zgadzasz, a na co nie. Jeśli zostajesz, to nie z pozycji „nie mam wyjścia”, lecz z jasnym poczuciem warunków: co musi się zmienić, czego już nie zaakceptujesz, jakie działania z jego strony są konieczne, by w ogóle myśleć o odbudowie zaufania. Jeśli odchodzisz, to nie dlatego, że ktoś Cię do tego zmusił, lecz dlatego, że czujesz, iż dalsze trwanie w tej konfiguracji przekracza Twoje granice.
Po drugie – że bierzesz pod uwagę różne aspekty swojego życia (emocjonalny, rodzinny, finansowy), ale żaden nie ma monopolu. Dzieci są ważne, ale Ty też jesteś ważna. Bezpieczeństwo materialne jest ważne, ale Twoje zdrowie psychiczne również. W pracy z podświadomością łatwiej jest zobaczyć, gdzie naprawdę przesadnie poświęcasz siebie w imię którejś z tych sfer.
Po trzecie – że dajesz sobie prawo i do żałoby, i do ulgi. Cokolwiek wybierzesz, coś tracisz. Decyzja w zgodzie ze sobą nie polega na udawaniu, że ta strata nie boli. Polega na tym, że możesz przeżywać ją świadomie, zamiast przez lata żałować, że nigdy tak naprawdę nie stanęłaś po swojej stronie.
Podsumowanie: masz prawo do decyzji we własnym tempie
Jeśli dziś nie wiesz, czy zostać, czy odejść, to nie dlatego, że jesteś słaba albo „nieogarnięta”. To dlatego, że stoisz przed decyzją, która dotyka Twojego życia na wielu poziomach naraz. Masz prawo się wahać. Masz prawo potrzebować czasu. Masz prawo szukać formy wsparcia, która pomoże Ci usłyszeć samą siebie, zamiast kolejnych głosów z zewnątrz.
Hipnoterapia może być jedną z dróg, która pozwala zajrzeć głębiej pod warstwę lęku, wstydu i presji. Nie po to, by ktoś podał Ci „właściwą” odpowiedź, ale po to, byś to Ty mogła powiedzieć sobie: „wiem, dlaczego wybieram tak, a nie inaczej”. To często wystarcza, żeby wreszcie poczuć kawałek spokoju – niezależnie od tego, jaką drogę ostatecznie wybierzesz.
Cokolwiek zdecydujesz, to Ty będziesz tą, która będzie w tym żyła – nie „ludzie”, nie komentarze, nie czyjeś teorie. Dlatego Twoje zdanie, Twoje tempo i Twoje granice są tutaj kluczowe. Masz prawo podjąć decyzję w zgodzie ze sobą. Nawet jeśli oznacza to, że najpierw potrzebujesz wrócić do siebie, zanim zrobisz kolejny krok.
