Dlaczego czasami w terapii mam wrażenie, że „rozumiem, ale nie czuję” zmiany?
Bywa, że po wielu sesjach terapii potrafisz precyzyjnie nazwać swoje schematy, wiesz, skąd biorą się twoje reakcje, a mimo to w środku czujesz, jakby niewiele się zmieniło. To doświadczenie „rozumiem, ale nie czuję” jest dla wielu osób frustrujące, choć wcale nie oznacza, że terapia nie działa.
Często jest to sygnał, że świadomy umysł wykonał już sporą pracę, a kolejnym krokiem może być dotarcie do tego, co zapisane głębiej – w podświadomości, w pamięci emocjonalnej, w doświadczeniach twojego wewnętrznego dziecka. To właśnie tam zmiana zaczyna być naprawdę odczuwalna.
Głowa wie, serce jeszcze nie nadąża
W klasycznej terapii dużo uwagi poświęca się zrozumieniu. Uczysz się rozpoznawać mechanizmy obronne, widzisz wpływ dzieciństwa na to, jak dziś budujesz relacje, odkrywasz, skąd biorą się twoje lęki, poczucie winy czy trudność w stawianiu granic. To ważny i potrzebny etap. Bez niego łatwo byłoby popaść w surową ocenę siebie: „jestem słaby”, „znowu mi nie wyszło”.
Jednocześnie może pojawić się moment, w którym głowa mówi: „rozumiem”, a ciało i emocje reagują jak dawniej. Nadal napinasz się przy konflikcie, nadal „zamierasz” pod wpływem krytyki, nadal wycofujesz się z bliskości, choć rozumiesz, że takie zachowanie ci nie służy. To naturalny rozdźwięk między tym, co już zostało przepracowane na poziomie świadomym, a tym, co wciąż zapisane jest głębiej.
Przeczytaj tekstu: „Dlaczego samo rozumienie problemu w terapii nie zawsze wystarcza do zmiany?”, w którym szerzej opisuję różnicę między rozumieniem a zmianą na poziomie podświadomości.
Podświadomość pamięta inaczej niż świadomy umysł
Świadomy umysł lubi uporządkowane historie. Widzi ciąg przyczyn i skutków, lubi wyjaśnienia i logiczne wnioski. Podświadomość działa inaczej. Przechowuje emocje, skojarzenia, obrazy, zapachy, napięcia w ciele, które powstały w konkretnych sytuacjach – często bardzo dawno temu. Dla tej części ciebie liczy się przede wszystkim to, co zostało mocno przeżyte, a nie to, co później zostało dobrze wyjaśnione.
Jeśli jako dziecko nauczyłeś się, że najlepiej być „niewidocznym”, bo wtedy jest spokojniej, samo zrozumienie tego w dorosłym życiu nie sprawi automatycznie, że zaczniesz pewnie zabierać głos. Podświadoma część nadal będzie wysyłać sygnał: „uważaj, odwaga jest niebezpieczna”. Podobnie w relacjach: możesz wiedzieć, że „nie wszyscy są tacy jak ojciec czy matka”, a mimo to automatycznie spodziewać się odrzucenia, krytyki albo ataku.
Ten rozdźwięk między „wiem” a „czuję” nie jest dowodem na to, że praca została wykonana źle. Raczej wskazuje, że potrzebny jest kolejny poziom – dotarcie do emocjonalnej i podświadomej warstwy problemu, tak by zmiana nie pozostała tylko w słowach.
Jak hipnoterapia może pomóc połączyć rozumienie z odczuwaniem
Hipnoterapia zaprasza do innego sposobu kontaktu ze sobą. Zamiast wyłącznie opowiadać o swoich doświadczeniach, wchodzisz w stan wewnętrznego skupienia, w którym łatwiej dotrzeć do uczuć, obrazów i wspomnień, które na co dzień są w tle. Rozmowa wciąż trwa, ale dotyczy tego, co pojawia się „tu i teraz” w twoim wnętrzu: napięć w ciele, spontanicznych skojarzeń, wyobrażeń związanych z przeszłością.
Hipnoterapeuta może zaproponować pracę z wewnętrznym dzieckiem, z dawnymi scenami, w których zabrakło ci wsparcia lub ochrony. W wyobraźni możesz przeżyć te sytuacje na nowo – tym razem z innym finałem, z obecnością dorosłej części siebie, która staje po twojej stronie. Nie zmienia to faktów, ale zmienia zapis emocjonalny tych doświadczeń. Podświadomość zaczyna „pamiętać” także to, że możesz być zaopiekowany, chroniony, ważny.
Dla wielu osób to właśnie w tym momencie różnica staje się wyraźna: nie tylko rozumiesz, że zasługujesz na szacunek i bezpieczeństwo – zaczynasz to naprawdę czuć. W codzienności objawia się to stopniowo: inaczej reagujesz w stresie, trochę śmielej mówisz „nie”, nieco łatwiej prosisz o pomoc. Zmiana nie polega na tym, że „znikają” wszystkie trudności, ale na tym, że coraz częściej potrafisz zareagować inaczej niż dotąd.
To nadal proces – ale inaczej przeżywany
Włączenie pracy z podświadomością nie sprawia, że wszystko dzieje się natychmiast. Nadal chodzi o proces, o stopniowe utrwalanie nowych doświadczeń w codziennym życiu. Różnica polega na tym, że zamiast kolejnych wglądów pozostających wyłącznie „w głowie” pojawia się więcej wewnętrznego poczucia, że coś naprawdę się przesunęło.
Jeśli masz wrażenie, że od dawna wiele o sobie wiesz, a jednocześnie w środku wciąż jakby nic się nie zmienia, nie musi to oznaczać porażki terapii. Często jest to zaproszenie, by obok świadomej rozmowy włączyć także pracę z podświadomością – tak, aby rozumienie i odczuwanie mogły wreszcie pójść w parze.
